Dokładnie dwa lata temu w dzień jak dziś odbyłam nic nie znaczące dla mnie wtedy badanie rutynowe USG jamy brzusznej. Wtedy z niczego nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, byłam pewna, że to żart czułam się doskonale i nic mi nie dolegało. Już wtedy na badaniu pojawiła się czarna plama wychodząca z trzustki. Od tego czasu moje życie zmieniło się zawrotnie, bo przecież w wieku 33 lat nikt nie myśli o poważnych chorobach takich jak nowotwór. A jednak rezonans w Klinice – Lublin kolejna diagnoza MSWiA guz 14 cm wychodzący ze ściany żołądka lub trzustki tego nie było jeszcze wiadomo. Wiadomość przekazana na korytarzu, tak jak kosz jaj na bazarze – myślimy że to nowotwór, po operacji będzie pani miała chociaż te 6 miesięcy, bez tego nawet tyle Pani nie dożyje.
Jak to jest usłyszeć takie słowa, które zapadają w głowie na zawsze? Położyć się i bać się usnąć, że nigdy się już nie obudzę? Nie życzę nikomu aby musiał poznać to uczucie, które ja znam doskonale.
Tysiące konsultacji, badań, udana operacja i jeden przychylny lekarz w Warszawie – decyzja Niemcy. Dwa lata od tamtej pory – żyję… jednak na skraju wyczerpania – sprzedane meble, zadłużone mieszkanie, kredyty rodziny, pożyczki i prośba o pomoc.
Leczenie w Klinice w Niemczech to 7 szczepionek z komórek dendrytycznych każda z nich 20 tys zł. Samo wykonanie szczepionki to 17 tys. Po 4 dawkach leku remisja – radość i łzy, bo nie mamy już czego sprzedać, bo to aby kupić lek. Od stycznia decyzja o wprowadzeniu zastrzyków zatrzymujących rozsiew komórek nowotworowych – cena jednego to 370 euro. Muszę przyjmować 4 miesięcznie, operacja i resekcja trzustki to także ścisła dieta, leki od cukrzycy i wspomagające wątrobę, leki wzmacniające bardzo słabą odporność przepisane przez onkologów w Niemczech, a to dodatkowe koszty. Bardzo powiększone węzły chłonne… choroba znów atakuje, dlatego ważne jest aby nie przerywać leczenia. Nie udało mi się uzyskać zielonej karty , która jest dla pacjentów onkologicznych zdiagnozowanych po styczniu 2015 roku, więc na wszystkie badania czekam, ale w mojej chorobie nie mam zbyt wiele czasu, dlatego część badań muszę wykonywać prywatnie. Koszt miesięcznego leczenia to 8 tys zł.
Mam 35 lat, jedyne czego pragnę to chcę żyć dla siebie i moich bliskich, bo dopóki jest życie dopóty trwa nadzieja. Dlatego proszę o pomoc, bo każdemu z nas mogłaby przytrafić się ta historia, nie jest wstydem prosić, dla mnie jest wstydem się poddać!
Dziś nie jest jeszcze za późno dla mnie, ale może być za późno jutro. Z całego serca proszę o wsparcie i chciałabym podziękować wszystkim, którzy chcieliby mi pomóc. Nawet niewielka wpłata może przyczynić się do uratowania mojego życia.