Ta praca dotarła do nas zbyt póżno, ale warta jest przeczytania…
Długo wyczekiwaliśmy operacji naszych dwóch cudownych bliźniaczek.
Ciągle coś nam krzyżowało plany i musieliśmy przekładać kolejne terminy.
Gdy już nadszedł ten właściwy termin, a planowana operacja nabrała
realnych kształtów razem z żoną baliśmy się wszystkiego. Dźwięk
spadającej łyżki, bzyczenie komara, no wszystkiego się baliśmy.
Oczywiście ze względów logistycznych zabraliśmy z nami synka Krzysztofa, starszego brata Julci i Karolci. Tuż po operacji jednej córeczki oboje z żoną skupiliśmy się na przygotowaniach drugiej córeczki. Pochłonięci przygotowaniami i odprowadzeniem na salę operacyjną po powrocie zastaliśmy taki oto widok. Starszy brat Krzyś sam wziął książeczkę i zaczął czytać siostrzyczce bajki. Gdy nas zobaczył spojrzał na nas swoimi dużymi mądrymi oczami i powiedział „spokojnie tą siostrą ja się zajmie, będzie dobrze”.
Dla nas widok zapierający dech w piersiach, a mądre słowa syna dodały nam niesamowitej energii i wiary, że przecież musi być dobrze.
Pozdrawiam tata Julii i Karoliny Rabenda
Mirosław Rabenda